O czym jest ta drama?
Młoda dziewczyna z nadmorskiej wsi uwielbia śpiewać. Ma niezwykły głos, ale matka z niewyjaśnionych powodów zakazuje jej tego. Pewnego dnia poznaje wielką gwiazdę pansorii. Po obejrzeniu przedstawienia dziewczyna marzy, aby dołączyć do grupy artystów i zacząć zarabiać śpiewaniem na utrzymanie rodziny. Wbrew matce udaje się do miasta i staruje w eliminacjach.
Nie miałam w planach oglądania tej dramy. Nie przepadam za dramami, których akcja toczy się w połowie XX wieku. Widziałam wiele dobrych opinii o niej i postanowiłam zobaczyć chociaż dwa odcinki i muszę stwierdzi, że się wciągnęłam. Drama opowiada losy młodej dziewczyny, ale przede wszystkim pokazuje świat artystów wykonujących niesamowite tradycyjne przedstawienia i śpiewających pansori. Pansori to część kultury Korei, trochę jak chińska opera w Chinach. Obie formy łączy specyficzny sposób śpiewania, ale przy chińskiej operze mój kot traci panowanie i patrzy na mnie z wyrzutem. Nie łatwo się tego słucha. Pansori jest zdecydowanie lepsze. Ogromną zaleta tej dramy jest to, że widzimy bardzo obszerne fragmenty tych przedstawień i można poczuć się jak widz siedzący na widowni.
Lubię takie historie, przy których mogę obcować z tradycjami azjatyckich krajów. Niezmiennie mnie to fascynuje. Aktorstwo jest na najwyższym poziomie. Kim Tae Ri w głównej roli ponownie wykreowała niesamowitą postać. Jej Jeongyeon pochodzi ze wsi, jest dziewczyną krzykliwą i bez manier, ale ambitną i dobrą z natury. Towarzyszymy jej i innym dziewczynom w nauce śpiewu i w próbach, widzimy ich wzloty i upadki, dylematy, ambicje i ciężką pracę. To wyjątkowa opowieść przede wszystkim dla osób, które lubią kibicować bohaterom w osiągnięciu sukcesu, ale też dla tych, których ciekawi niezwykłą część koreańskiej kultury.
SPOILERY!!!
Zakończenie według mnie jest idealne i bardzo wzruszające, ale w taki pozytywny sposób. Jak zawsze zastanawiam się co mi ta drama chciała przekazać i w tym przypadku to będzie: „Żyj swoim własnym życiem”. To słowa, które dyrektorki, które powiedziała do Hye Rang. Każda z postaci musiała wybrać drogę, którą pójdzie i albo świadomie szły na kompromisy, rezygnowały ze swojego wymarzonego życia (przyjaciółka FL, matka FL) albo nie rezygnowały i walczyły o swoje marzenia (FL, Yeong Seo).
Dyrektorka to jedna z najmądrzejszych kobiet dramalandu. Ona ma tę mądrość życiową i wrażliwość artystki, jest pełna empatii, zrozumienia i siły, dzięki której udało jej się tak długo trzymać tę grupę razem. Pokonały ją nadchodzące czasy, nowe media, możliwości dla aktorów, szybsze i większe pieniądze im oferowane. Ale mimo to wierzyła w swoje dziewczyny i dała im godny show, który niby jest końcem, ale równie dobrze może być wspaniałym początkiem.
Generalnie ta drama stoi rewelacyjnie wykreowanymi postaciami, które budziły ogromne emocje. Można o nich i ich wyborach dyskutować godzinami. Oprócz księgowego wszyscy byli wielowymiarowi. Największym zawodem tej opowieści była dla mnie Moon Ok. Wydawało się, że to dobry człowiek, ale od początku czułam w niej coś próżnego. To jej wieczne zmęczeniem wspaniałą rzeczywistością. Dziewczyna stanęła w miejscu, przestała się rozwijać, patrzyła tylko na siebie i w bardzo samolubny sposób postanowiła odejść pozostawiając po sobie chaos.
Nie chcę się tu rozpisywać o wszystkich postaciach, bo zajęłoby to za dużo czasu i miejsca, ale uważam, że warto obejrzeć tę niezwykłą dramę. Cieszę się, że dzięki niej miałam okazję poznać i podziwiać kawał koreańskiej tradycji jakim jest pansori. Wciąż nie jestem fanką tego sposobu śpiewania, ale mimo to przedstawienia robiły na mnie ogromne wrażenie.
Aktorstwo było rewelacyjne! Kim Tae Ri i Ra Mi Ran to gwarancja najwyższej jakości, ale reszta dziewczyn też świetnie się spisały. Choćby dla nich warto to zobaczyć.