Dramy Recenzje

„Gen Z” – wspaniała opowieść o życiu, rodzinie i zdrowiu

O czym jest ta drama?

Tou Tou jest 19 letnią sierotą. Każdego dnia walczy o przetrwanie ciężko pracując. Jej marzeniem jest zostać szefem kuchni. Pewnego dnia zgłasza się do niej szanowany profesor, wybitny socjalista z zakresu TCM. Mówi jej, że jest ona jedyną spadkobierczynią słynnego klanu zajmującego się akupunkturą, którą jest częścią TCM. Namawia dziewczynę, aby dołączyła do nowoutworzonej grupy praktykantów i razem z nimi poznała tajniki TMC.

Oglądanie dramy „Gen Z” ciągnęło się u mnie przez kilka dobrych miesięcy, ale nie dlatego, że nie chciało mi się tego oglądać, a dlatego, że nie chciałam za szybko się z nią rozstać. To nie jest drama, gdzie pędzisz do końca, żeby zobaczyć jak potoczą się losy bohaterów. Najważniejsze w niej było to co działo się tu i teraz. To co najlepsze w tej dramie to to, ze ona jest jak plasterek na duszę, jak kropelki uspokajające na niepokoje dnia codziennego. 

Znajdziemy tu mnóstwo pozytywnych postaci, wręcz cudownych, ale nie idealnych. Mają swoje słabości, pragnienia i nawet fochy. Uwielbiam całą doktorską rodzinę. Ich relacje są niesamowite. Niektórym mogą wydawać się zbyt patriarchalne i sztywne, ale weźmy pod uwagę, że akcja dzieje się w obecnych Chinach, małżeństwa doktorskie są już dość zaawansowanym wieku a do tego funkcjonują również w obrębie starodawnej tradycji TCM. To co najbardziej ujmuje to to jak oni ze sobą rozmawiają, szczerze, od serca i bardzo często. Matka z córką, syn z matką, mąż z żoną, dziadek z wnuczkiem, mistrz z uczennicą, wszystkie te relacje są wyjątkowe i momentami burzliwe. Nawet trudna relacja ojca z synem ma swój sens.

Jedyną rzeczą, lekko przeszkadzającą mi w tej dramie jest wątek Meng Meng. Trochę nie pasuje mi do całości. Jej zaburzenia i problemy z rodzicami to ważny problem, ale tutaj wyglądało to mało wiarygodnie, zwłaszcza zachowanie Meng Meng, ale przymykam na to oko. Drama ma w sobie mnóstwo spokoju i mądrości życiowych. Niby to drama o medycynie chińskiej ale tylu mądrości o życiu i ludzkich emocjach nie usłyszałam do tej pory w żadnej dramie. To była esencja tej historii. 

Wizualnie to też perełka. Część dramy jest nagrywana w cudownych okolicznościach przyrody, a część w pięknych starych tradycyjnych wnętrzach. Na ekranie dominują łagodne uspokajające barwy natury i nie ukrywam, że to też sprawiało mi mnóstwo przyjemności.

Aktorsko jest super, i u młodych i u starszych. Zhao Lusi świetnie odnajduje się w tego typu rolach. Jej młodym partnerem był muzyczny idol Luo Yizhou, niedoświadczony w aktorstwie, ale ciężko go nie polubić, bo to sama słodycz. Moja ulubiona postacią jest matka. Najcudowniejsza kobieta pod słońcem. Mądra, dobra, oddana pracy i rodzinie. Podziwiająca męża, ufająca mu prawie bezgranicznie, ale nie bojącą się głośno mówić o swoich uczuciach, nawet tych trudnych. Nikomu nie odmówi pomocy.

To czego mi zabrakło to wyjaśnienia skąd pochodzi Tou Tou. Podejrzewam, że to zamierzony zabieg, aby pokazać, że nieważne z jakiej rodziny pochodzisz, ważne co z tym życiem zrobisz, a prawdziwą rodziną mogą okazać się ludzie, którzy nie są w żaden sposób z Tobą spokrewnieni.

Mogłabym tak pisać i pisać o tej dramie analizując każdy jej aspekt, każdą relację, każdy przypadek trafiający do rodzinnej kliniki TCM, ale najlepiej to po prostu obejrzeć. Czy to drama bez wad? Nie, ale mimo to, dla mnie te 40 odcinków to wspaniała opowieść o życiu, rodzinie i zdrowiu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *