Zawsze bałam się zaczynać dramy, które mają więcej niż 30 odcinków i są dostępne w całości. Kiedy dramy ogląda się na bieżąco, to odcinki są serwowane tygodniowo, nie ma obawy zatracenia się w dramie. Tym razem mnie to dopadło. Od dłuższego czasu planowałam obejrzeć dramę „Ever Nigh”t ale te 60 odcinków skutecznie mnie powstrzymywało. Skusiłam się głównie ze względu na główną rolę Chen Feiyu, którego bardzo lubię. Nie zawiodłam się nic a nic.
O czym jest ta drama?
Młody chłopak, Ning Que, unika jako dziecko rzezi dokonanej na jego rodzinie i całym domostwie. W trakcie ucieczki znajduje niemowlę-dziewczynkę, którą nazywa Sang Sang i od tej pory stają się nie rozłączni. Wkrótce dołączają do oddziałów wojska broniącego granic królestwa przed bandytami. Tak Ning Que uczy się walczyć, a Sang Sang przejmuje wszystkie obowiązki domowe. Przychodzi jednak czas, kiedy muszą opuścić swój dom i wyruszyć do stolicy, w której czeka na nich wiele przygód do przeżycia i wiele osób do poznania.
Początek, czyli około 10 pierwszych odcinków, jest dość męczący, ponieważ trzeba poznać ogromną ilość nowych bohaterów. Dowiedzieć się jak podzielony jest świat w tej dramie, kto ma jaką władzę, kto i gdzie należy. Uważam, że tyle odcinków wystarczy, aby wszystko poznać i wczuć się w klimat całej opowieści. Po tych 10 odcinkach totalnie przepadłam. Historia jest ciekawa, sceny walk są rewelacyjnie nakręcone, bardzo dynamicznie i realistycznie, a główny bohater jest po prostu cudowny. Do tego wyjątkowo zdolni aktorzy, lokalizacje zapierające dech w piersiach, w których nagrywano dramę oraz piękny ost.
Widać, że Chen Feiyu był bardzo młodym aktorem (podczas nagrywania miał 17 lat), ale nie wyobrażam sobie, żeby jakiś inny aktor dał radę zagrać NQ tak dobrze jak on. On się urodził do tej roli. Jego bohater jest pewny siebie, można powiedzieć, że nawet dość arogancki i zawsze mówi to co myśli. Chyba właśnie to powoduje, że większość kobiet nie może mu się oprzeć. Straszny z niego flirciarz i łobuz.
Kiedy już dostaje możliwość kultywowania, okazuje się, że jest najsłabszy ze wszystkich i musi włożyć bardzo dużo pracy w to, aby cokolwiek osiągnąć. Mimo to, że jest bardzo dobrym i bezwzględnym wojownikiem, to nie jest on typem bohatera. Jak trzeba, to bez cienia zażenowania, ucieka kiedy wie, że nie ma szans na wygraną. Nie unosi się honorem, tylko ratuje skórę. Życie ryzykuje jedynie w obronie Sang Sang. Tu nie ma mowy o jakichkolwiek kalkulacjach. Sang Sang to jego życie, chociaż nie od razu zdaje sobie sprawę, co do siebie czują. Jego niezwykła więź z Sang Sang wymyka się wszelkim schematom. Łączy ich bezgraniczne zaufanie, wierność i oddanie. To taki związek dusz.
W dramie pojawia się mnóstwo postaci drugoplanowych. Moje ulubione postacie to dwóch dziarskich staruszków – dziadek od talizmanów (jest przezabawny) i Fu Zi wraz ze wszystkimi swoimi uczniami z Akademii. Dziadek od talizmanów to wspaniały kultywator, ale i chodzące kłopoty. Mam wrażenie, że to taka starsza wersja NQ, dlatego tak dobrze się ze sobą dogadują. Z kolei Fu Zi jest jednym z najpotężniejszych ludzi na świecie, niesamowitym myślicielem i filozofem. Zawsze ma coś mądrego do powiedzenia. Dzięki niemu NQ dążył do celu tą dobrą stroną drogi.
Moje ulubione momenty dramy to te, w których NQ spędza czas w Akademii z 12 braćmi i siostrami. Wszyscy bardzo o niego dbali, wspierali w trudnych chwilach, radzili mu i martwili się o niego. Bije od nich taka dobra, spokojna energia. Przyjęli go do swojej „rodziny” i traktowali jak prawowitego członka.
„Ever Night” ma niesamowitą atmosferę, taką przygodowo-filozoficzną. Bardzo mnie to wciągnęło. Nawet jak nic specjalnego nie działo się na ekranie to i tak nie potrafiłam oderwać się od ekranu. Już w połowie dramy żałowałam, że ma tylko 60 odcinków. Romansu tu tyle co na lekarstwo, ale wcale tego nie brakuje. Proporcje są idealne. Nie dziwię się, że ta drama ma tylu fanów. To wspaniała opowieść, warta każdej minuty. No może oprócz wątku księcia Long Qing’a, który moim zdaniem powinien zakończyć się w połowie dramy. Niestety kontynuacja dramy (drugi sezon) zmieniła zbyt wielu aktorów i nie byłam w stanie tego obejrzeć. Historia z pierwszej części to tak naprawdę dopiero początek wielkich przygód Ning Que i pozostaje mi tylko doczytać kiedyś oryginalną powieś.
Tak czy siak, polecam każdemu fanowi historii przygodowo-historycznych.