Dramy Recenzje

„D.P. 2” – when at least one person fights, there is always hope.

Pierwszy sezon pozostawia widza w zawieszeniu, dlatego z taką niecierpliwością czekałam na kontynuację tej dość ciężkiej historii.  

O czym jest ta drama?

Pierwszy sezon zaczyna się, kiedy młody żołnierz Ahn Jun Ho (Jung Hae In) trafia do specjalnej jednostki łapiącej dezerterów. Nie jest to łatwa praca, ponieważ uciekinierzy świetnie się ukrywają i ani myślą o powrocie do ciężkich warunków w koszarach. Przy okazji poznajemy problemy, które trawią wojsko od środka. Głównym i największym problemem jest fizyczne i psychiczne nękanie młodszych kolegów z jednostki. Niektórzy nie wytrzymują presji i kończy się to tragicznie.

W drugim sezonie akcja zaczyna się dokładnie tam gdzie skończyła w sezonie pierwszym. Znów ktoś popełnił zbrodnie z bezsilności, znów ktoś ucieka i znów ktoś go goni. Zespół DP nie zmienił się na szczęście. Chłopacy mają traumę po wcześniejszych wydarzeniach, ale jak jest potrzeba i rozkaz to nic im nie stanie na przeszkodzie, nawet chwilowa niedyspozycja jednego z nich.

W drugiej części poznajemy trudne historie młodych ludzi, którym wojsko zawaliło życie. Przy okazji widzimy jak to samo wojsko próbuje tuszować wszystko co jest dla nich nie wygodne. Naszych bohaterów dopada ogromna frustracja, bo są za słabi, aby coś z tym zrobić. Starają się za wszelką cenę obnażyć ten chory system i coś zmienić. Nie jest łatwo, ale pojawia się światełko w tunelu.  Koniec drugiej części nie kończy wszystkich problemów, a raczej daje nadzieję na zmiany i pozostawia miejsce na sezon 3. Jak go nie będzie to też nic się nie stanie. Ale polubiłam cały zespół dzielnych żołnierzy nie zgadzających się na okrucieństwa systemu.

Również w tej serii ta drama aktorsko jest wyśmienita, nawet w epizodycznych rolach. To kawał dobrej dramy. Obie części wspaniale tworzą jedną spójna opowieść o chorym systemie, który traumatyzuje niewinne jednostki oraz o ludziach, którzy nie wyrażają już na to zgody. Nie jest to łatwa opowieść, ale warta obejrzenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *