Skończyłam koreańską dramę „Moving” dwa tygodnie temu i teraz nadszedł czas na podsumowanie. Trzeba przyznać, że końcówka dostarczyła wielu emocji, a sceny po napisach pozostawiły otwarte drzwi do drugiego sezonu. Trudno powiedzieć czy będzie ten drugi sezon. Nie upierałaby się, chociaż ciekawa jestem co tam słychać u Hee Soo i Bong Seok’a.
O czym jest ta drama?
Drama „Moving” opowiada historię ludzi mających różne nadprzyrodzone zdolności i ich dzieci, które odziedziczyły ich moce. Rodzice bojąc się, że ich dzieci, tak jak oni, mogą być wykorzystane przez rząd do tajnych zadań politycznych, robią wszystko aby je ochronić.
Osobiście miałam niewielki problem z tą serią. Czego innego oczekiwałam od tej historii i co innego dostałam. W pierwszych odcinkach poznajemy historię dzieciaków, potem są odcinki poświęcone tylko rodzicom, a na samym końcu wszyscy walczą razem. Nie spodziewałam się, że przez większość czasu drama będzie retrospekcją. Dużo jest skakania po linii czasowej, ponieważ po kolei poznajemy historię każdego z bohaterów. To z jednej strony było przydatne, ponieważ widzowie mogli dokładnie poznać bohaterów, ale z drugiej strony niektóre opowieści strasznie się dłużyły. Może gdyby było tylko 16 odcinków a nie 20 udałoby się wszystko ładniej skumulować, bo według mnie było za dużo dłużyzn i niepotrzebnych postaci. Uważam, że kierowca autobusu (i jego historia) był totalnie zbędna postacią. Tak naprawdę przydał się tylko raz. Drama jest bardzo brutalna. Momentami aż za bardzo. Te wszystkie sceny walk i obrażeń Jang Joo Woon’a były momentami już męczące.
Największym plusem dramy są aktorzy i postacie, które wykreowali. Młodzi poradzili sobie równie dobrze jak starsi. Oglądałam to głównie dla nich. Trudno mi wybrać najlepszą postać, ponieważ każda z nich jest rewelacyjna. Gdybym musiała wybrać jedną jedyną to byłby to ojciec Hee Soo. Przy tej swojej niezwykłej mocy by cudownie wrażliwym i nieśmiały człowiekiem o dobrym sercu. Kiedy jednak dochodziło do walki, nigdy przed niczym się nie cofała, dawał z siebie 200%, a dla najbliższych był w stanie zrobić absolutnie wszystko. To co najbardziej mi się podobało to to, że twórcy dramy dobrali idealnie aktorów grających dzieci pod względem urody. Kim Bong Seoks wyglądem bardzo przypominał ojca, a Hee Soo matkę. Taki szczegół, a jednak bardzo dla mnie ważny.
To nie jest drama o superbohaterach, tylko o zwykłych ludziach posiadających wrodzone nadludzkie zdolności, przez które są wykorzystywani do celów politycznych, często wbrew ich woli. Rodzice za wszelką cenę chcą uchronić swoje dzieci przed tym samym losem. W historiach głównych bohaterów drama pięknie pokazała ludzkie relacje takie jak miłość romantyczna, miłość rodzicielską, przyjaźń, wzajemną pomoc i wsparcie. Nie było tu nic toksycznego, czysta miłość i troska. Momentami było bardzo sentymentalnie i można było uronić kilka łez.
Uważam, że na szczególną uwagę zasługuje krótki motyw muzyczny, który pojawia się zawsze w szczególnych scenach. Do dziś, kiedy go słucham to mam przyjemne ciarki na plecach. Wielu widzom ta muzyka przypomina klimat OST ze „Strager Things” i faktycznie jest w tym podobne brzmienie.
Podsumowując, uważam, że to bardzo dobra drama, pod względem jakości wykonania i aktorstwa jedna z lepszych. Tak naprawdę jej jedynym minusem są dłużyzny przy poszczególnych historiach. Gdyby skrócić tę wszystkie indywidualne opowieści o 1/3 to byłoby idealnie.